Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roberto z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 25546.93 kilometrów w tym 8482.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 86795 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roberto.bikestats.pl
  • DST 213.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 12:00
  • VAVG 17.75km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Szosówka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Bałtyku

Niedziela, 2 lipca 2000 · dodano: 04.07.2001 | Komentarze 0

Dookoła Bałtyku


2 Dzień


Nie chciało nam się wracać tego kilometra do asfaltu, więc pojechaliśmy drogą szutrową wzdłuż jeziora.
Zaczął się rajd - szybkie zmiany co 10 minut i średnia prędkość w okolicach 30 km/h, w porywach do 35. To było po prostu coś pięknego: idealna pogoda, piękne widoki, pusta droga i lekki wiaterek w plecy. Po prostu nie mogło być lepiej.
Dojechaliśmy do pierwszego większego miasta na naszej trasie - do Kowna. Na samym początku czekała nas przykra niespodzianka: zakaz ruchu dla rowerów po moście. Musieliśmy lawirować wąskim chodnikiem pomiędzy pieszymi. Na domiar złego po środku mostu stały filary od konstrukcji o niewiadomego przeznaczenia, które mocno utrudniały poruszanie się. Miasto jest bardzo podobne do polskich miast i jest przede wszystkim ustawione na indywidualną komunikację samochodową: ulice są szerokie a chodniki wąskie. Nie ma infrastruktury sprzyjającej rowerzystom, sporo barier architektonicznych. Oznakowanie nie jest najgorsze ale pomimo to zgubiliśmy się. Całe szczęście nie nadłożyliśmy dużo i po zasięgnięciu języka ( o dziwo po polsku a nie po rosyjsku) u kilku osób (w tym patrolu policji) w końcu udało nam się wyjechać.... A jak miasto? Cóż - prawdę mówiąc, to mało co zobaczyliśmy.
Kilka godzin później pogoda się niestety popsuła - naszły czarne chmury i rozpętała się nieprzeciętna burza. Schowaliśmy się pod jakimś zadaszeniem i przeczekaliśmy najgorszą nawałnicę. Ruszyliśmy dalej, kiedy jeszcze padało, choć już sporo mniej.
Dojechaliśmy do Paniewysza. Byłem głodny, a i nie miałem ochoty jechać w tym deszczu, więc zgodziłem się z chęcią. Restauracja okazała się być lokalem całkiem eleganckim, choć z cenami umiarkowanymi: za dwudaniowy, bardzo obfity posiłek zapłaciłem równowartość 30 zł. A zamówiłem chłodnik po litewsku i pierś kurczaka z frytkami i surówkami. Jedzenie podano nam po kilku minutach czekania. Było po prostu pyszne! Chyba najlepszy posiłek, jaki w życiu jadłem. A przy tym był bardzo obfity - mimo, że przez cały dzień nic nie miałem w ustach, ledwo co udało mi się wszystko skonsumować.
Wychodząc z restauracji (całe szczęście w międzyczasie przestało padać), zaczepił nas (po angielsku) jakiś facet, chyba pracownik restauracji. Odbyliśmy całkiem sympatyczną rozmowę, na koniec podarował nam mapkę trasy Via Baltica. Niby nic, a cieszy.
Było już późno, więc trzeba było szukać miejsca na nocleg. Rozbiliśmy się tuż za Paniewyszem, nad rzeczką Levuo.
213 km


Kategoria Wyprawy solowe



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa educz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]