Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Roberto z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 25546.93 kilometrów w tym 8482.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 86795 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Roberto.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:77.00 km (w terenie 40.00 km; 51.95%)
Czas w ruchu:05:34
Średnia prędkość:13.83 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:38.50 km i 2h 47m
Więcej statystyk
  • DST 42.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 20.83km/h
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dom-praca-dom

Poniedziałek, 21 lipca 2008 · dodano: 09.04.2015 | Komentarze 0

Mały psikus z ustawieniami





  • DST 35.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 9.86km/h
  • Sprzęt Treking wyprawowy
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerem po wyspach. Bornholm, Rugia, Uznam. Dzień 1

Wtorek, 1 lipca 2008 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 0

Rowerem po wyspach czyli Bornholm, Rugia, Uznam.

Jest lipiec 2008, czyli początek wakacji zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Aby spędzić aktywnie pierwsze 2 tygodnie i to tylko na rowerze, wybrałem podobno najbezpieczniejsze miejsce w Europie, czyli duńska wyspę Bornholm.
Etap I : Bornholm
Dzień 1.
Trasa: Świnoujście - Ronne - Nylars

Początek to całonocna jazda samochodem i długie oczekiwanie w Świnoujściu w kolejce na prom. Sakwiarzy jest garstka. Większość podróżnych to samochodziarze z rowerami na dachu. Wjeżdżamy na prom i ustawiamy rowery w wyznaczonym miejscu. Pozostawiamy także na rowerach wszystkie bagaże. Zajmujemy fotele wypoczynkowe i idziemy na pokład pożegnać się z ojczyzną. Kilkugodzinna podróż promem to nuda patrzenia na bezkresne morze. Czasami tylko oko można zawiesić na przepływającym statku.
Wreszcie na horyzoncie ukazuje się wybrzeże wyspy.
Tuż po wyjechaniu z portu rozpoczynamy zwiedzanie Ronne. Więc wyspa ma historię. Poruszamy się po malowniczych uliczkach starszej części miasta.
Napotykamy na najsłynniejszy bo ...najmniejszy dom na wyspie.
Podziwiamy malowniczą architekturę... zabytki... i pojazdy.
Pogoda nas nie rozpieszczała. Chłód, niewyspanie i deszcz szybko skłonił nas do wdepnięcia do miejscowego baru. I tu pierwszy szok! Za porcję frytek płacimy tyle co w Polsce za cały obiad.
Następnego szoku, tym razem w pozytywnym znaczeniu, doznajemy gdy, wyjeżdżamy z miasta. Takiej infrastruktury i takiego zachowania kierowców w stosunku do rowerzystów nie spodziewaliśmy się.
Tu należy nadmienić, że kierowcy duńscy na widok rowerzystów zatrzymują się przed przejazdem dla rowerów na długo zanim rowerzysta zapragnie na niego wjechać.
Jadąc asfaltową (!) drogą dla rowerów wijącą się pośród pól golfowych i nielicznych zagajników napotykamy na unikalną kamienną galerię miejscowego rzeźbiarza.
Jeszcze kilka depnięć na pedały i jesteśmy pod kolejnym zabytkiem.
Koło Nylars rozbijamy się na noc.


Kategoria Wyprawy rodzinne